Ostatniego wrześniowego moja klasa V c pojechała do Powidza, do 33 Brygady Lotnictwa Transportowego. Wycieczka była zorganizowana z okazji Dnia Chłopca.

Przed bramą lotniska przywitał nas pilot pan Piotr Nowak, który został naszym przewodnikiem. Otrzymaliśmy od niego imienne przepustki, które pozwoliły nam wejść na teren bazy lotniczej. Abyśmy mogli zwiedzać wieżę kontroli lotów, klasa została podzielona na trzy mniejsze grupy. Mnie przypadła grupa ostatnia. Wjechaliśmy windą na górę i czekaliśmy na otwarcie drzwi, aby wejść do środka, do centrum wieży. Z wielkim zaciekawieniem słuchaliśmy opowieści przewodnika o pracy kontrolerów lotów i oglądaliśmy sprzęt służący im do pracy. Najbardziej spodobała nam się lornetka, przez którą mogliśmy zobaczyć czy w powietrzu nie leci jakiś samolot, a na ziemi nie jedzie jakiś samochód. Kolejnym elementem programu było oglądanie samolotu C-130 E-Hercules. Niestety nie mogliśmy do niego wejść, gdyż był on już wyremontowany, dlatego słuchaliśmy pracy silnika, choć uruchomił on się dopiero przy drugiej próbie. Długotrwały głośny szum znudził część klasy, która zaczęła biegać po trawie. Nasze niezbyt grzeczne zachowanie sprawiło, że pani Ula zaczęła się za nas wstydzić.

 

 

Później podjechaliśmy autobusem pod hangar, w którym stał kolejny typ samolotu. Tym razem mogliśmy do niego wejść, co bardzo spodobało się całej klasie. Dziewczyny długo czkały na swoją kolejkę, bo przepuściły chłopców, gdyż było to ich święto. Każdy po kolei wchodził do samolotu, a pani Ula wszystkim robiła zdjęcie. To była wielka atrakcja, poczuliśmy się tak jakbyśmy byli pilotami i prowadzili samolot. Po skończeniu naszej nauki pilotowania pojechaliśmy do kolejnego samolotu, a w nim założyliśmy słuchawki, które sprawiły, że aż tak bardzo nie słyszeliśmy odpalania silnika, a człowiek czuł się jakby leciał. Na zakończenie spotkaliśmy żołnierzy, którzy pozwolili nam przymierzyć kamizelki kuloodporne, hełmy i potrzymać broń. Pani Ula wszystkich ostrzegała, żeby przestali w nią celować. Ciekawa była też możliwość skucia się z drugą osobą kajdankami i przebywania w samochodzie wojskowym do przewożenia więźniów. Jak skończyliśmy oglądać te wszystkie wspaniałe rzeczy pobiegliśmy do autobusu, w którym nasz przewodnik zadawał nam konkursowe pytania. Na pierwsze odpowiedziała Iga Wójcicka i dostała naklejkę, na drugie opowiedział Adam, a nagrodą dla niego był kalendarz, a na trzecie odpowiedział Maciek i otrzymał jedną z plakietek, która pilot Piotr Nowak miał przypięta na rękawie munduru.

Wszyscy pożegnaliśmy pana Piotra i pojechaliśmy do domu bardzo uradowani. Kończąc ten świetny dla chłopców dzień (choć myślę, że nie tylko dla chłopców) wręczyliśmy im prezenty. Był to miło spędzony czas.