Szóstoklasistów zainspirowała twórczość limeryczną i postanowili sami napisać takie wiersze. Należy dodać, że “limeryk to wiersz zwariowany, ale zarazem bardzo zdyscyplinowany” (cytat za Małgorzatą Musierowicz).

Każdy powinien mieć pięć wersów o określonym układzie rymów. Pierwszy wers zazwyczaj kończy się nazwą miejscowości lub osoby, natomiast ostatni jest zaskakujący, wręcz nonsensowny, ale musi się rymować z pierwszym i drugim.

Pewna słupczaninka

ma na imię Ninka.

Ma dom z czekolady

i ogródek z marmolady.

Każda ją lubi Malwinka.

——————————–

Pewien Burmistrz w mieście Słupca

Chciał lustrować kupca.

Gdy już stłukł luster sześć,

Mieli mu pomóc nieść

Politycy i ślubna drużba.

—————————————

Pewna pani w Szczebrzeszynie

Zapomniała o Grażynie,

Ona czeka na przystanku,

Ma swoją wierną przyjaciółkę z banku,

bo o bliskich nigdy się nie zapomina.

———————————————-

Raz żył pewien pan w Kowalewie,

Co zawsze miał łupież na głowie.

Na obiad jadł kaszę,

A na śniadanie paszę

I oprzątając świnie mruczał im “Na zdrowie”.

——————————————-

Zawsze, gdy rano wstaję,

Dostaję od mamy pierwsze śniadanie

I pewnie dlatego,

Nie czuję brzucha głodnego,

A wołają na mnie Wojcio Panie!

—————————————–

Mieszkał sobie pan w Warszawie,

Co zawsze jadł udko żabie,

Przy nich sobie pogwizdywał, no i

Palce sobie lizał, tylko tym

Nikt nic nie wie.

————————————–

Pewna pani z Głogowa

Ma kota, co się po kątach chowa.

Niezły z niego łobuziak,

A ona nazywa go Buziak,

Bo kot nie przynosi szczęścia jak podkowa.

—————————————–

Raz pewna pani żyła w Słupcy,

Gdzie wszyscy ludzi byli malutcy.

Lecz jak na złość,

Ma tych ludzi dość,

Bo nic dziwnego gdy malutcy.

——————————————-

Pewien pan w Koninie,

Zaczął usmiechać się brzydkiej minie.

I dlatego właśnie czasem

Mówił do siebie basem,

Jak to jest w Koninie.

——————————————

Raz żył młody człowiek w Głogowie,

Którego zawsze deptali po głowie.

Bał się pana starego.

Bał się jego, bo nie było nikogo śmiesznego

I z nikim nie był w zmowie.

——————————————-

Raz pewna warszawianka

Siedziała przed lustrem od samego ranka.

I kiedy coś się jej nie udaje,

Szybko pędzi w Himalaje.

Bo kobieta, która ma brzydki makijaż,

Robi wszystko, żeby go nie było widać.

————————————————

Raz żył sobie łoś,

Który miał wszystkich serdecznie dość.

Poszedł do lasu ten łoś,

Żeby znaleźć coś,

I znalazł coś, a to coś, to super ktoś.